Chorowanie


Nie wiem czy to kwestia genów, tego że mężowa mama karmiła go piersią przez dwa lata, czy też jest jeszcze jakiś inny czynnik, o którym nie wiem, ale naprawdę... Dokładnie tak to przeważnie wygląda.
Jak mnie coś bierze to próbuję się dzielnie trzymać, od razu zaparzam duży dzbanek naparu z kwiatów lipy z maliną, włączam pokaźną ilość czosnku i miodu do diety, ale już następnego dnia umieram i po prostu muszę poleżeć przez chwilę raz na parę godzin, a działam w trybie 'low battery'. 
Mężu natomiast zaczyna chrząkać, potem kaszleć i kichać.. I przez jeden dzień siedzi przy kompie pod kocykiem, a ukochana żona (😉) raz na jakiś czas przynosi mu ciepłą herbatkę z cukrem. A następnego dnia trochę jeszcze pociąga nosem, ale już może nawet iść do pracy i w miarę normalnie funkcjonować.
Może to jakaś magia? 🤷‍♀️

Komentarze

Popularne posty